Parobek stajenny
Władysław Zajadły w majątku
Wolędowie pod
Bydgoszczą, zaprzęgając konie do bryczki, odezwał się niedość uprzejmie do
siostry swego chlebodawcy. Rozgniewany tem dziedzic, p.
AWZ, dobył rewolweru i począł kolbą okładać krnąbrnego parobka. Ów, broniąc się, podniósł i ziemi kamień, co widząc p.
Z., strzelił. Robotnik padł na ziemię, ciężko
raniony w piersi.
Wiadomość o tem zajściu lotem błyskawicy rozeszła się po wsi i niebawem tłum złożony ze stu ludzi począł oblegać dwór. Chcąc dokonać na
Z. samosądu. Tylko rychłe zjawienie się policji uratowało krewkiego dziedzica od śmierci z rąk rozwścieczonego tłumu włościan.
Z. aresztowano, a ciężko rannego parobka odwieziono do
szpitala.
Zaznaczyć warto, iż
Z. przed niedawnym czasem w takich samych okolicznościach zastrzelił robotnika
Pszeniczkę, został jednak przez sąd uniewinniony, dowodził bowiem, że działał w obronie własnej.